Krzysztof Błażej Turowski z każdym dniem chciał coraz bardziej opuścić stolicę Turetii. Po spotkaniu z hrabią Podestellijskim postanowił skorzystać z okazji i udać się do Świętej Heleny.
Gdy nadszedł dzień jego wyjazdu, wyruszył wczesnym rankiem na dworzec kolejowy, obładowany jedynie swoją teczką z najpotrzebniejszymi rzeczami. Po wejściu na pokład pociągu, Krzysztof Błażej usiadł na swoim miejscu i zaczął podziwiać krajobrazy, które przemijały za oknem.
Każdy kolejny kilometr oddalał go od Turetogrodu i tego co tam zobaczył, a jednocześnie zbliżał do celu. Podczas podróży, Krzysztof Błażej zaczął myśleć o nowych możliwościach, jakie otwierają się przed nim w Świętej Helenie.
Po wielu godzinach podróży, pociąg w końcu zatrzymał się na dworcu w Świętej Helenie. Krzysztof Błażej wysiadł z pociągu i odetchnął pełną piersią, czując się wolnym i szczęśliwym. Wiedział, że przed nim czekają nowe przygody, pełne możliwości i nieograniczonych perspektyw.