Dzień dobry, popada pani już na wstępie w samozachwyt. Turetia odrodziła się dzięki jej obywatelom i proszę przyjąć do wiadomości że nie była pani żadnym zbawcą tego kraju.
Nie można nazwać samo zachwytem rzeczy oczywistej. Może jestem dumna i wyniosła, ale taka jest prawda.
Obywatele mieli w tym jedynie taki udział, że głosowali za ustawami, które tworzyłam i wprowadzałam.
Historia na równi wiarygodna co sprzedany komputer Potockiego.
Ahhh... A pan zawsze wie lepiej jak widzę. Nie zamierzam dyskutować w tym temacie. Odpowiedziałam prawdę tak, jaka ona była. I nie mam zamiaru więcej o tym słuchać. I szczekanie Kartolińskich mnie mało obchodzi jak widać było i widać jest nadal.
Człowiek ten został chwilowo przyjęty do rodu Kartolińskich. Po ujawnieniu jego tożsamości został z niego wyrzucony i pozbawiony nazwiska.
Julia Edyta Wolińska-Kartolińska, moja żona od początku podawała w jakim kraju i pod jakim nazwiskiem żyła w innej mikronacji, w przeciwieństwie do pani.
Idąc tym tokiem rozumowania to wszyscy powinni mieszkać w Sarmacji. Z jakiegoś powodu wybierają oni jednak mniejsze państwa.
Tak samo jak i wy go chwilowo przyjęliście, tak i on został przyjęty w grono Zienewskich niechętnie (przynajmniej przeze mnie). Z czasem zorientowałam się, że to Piechota i chciałam to zweryfikować. Sami wiecie co dalej się potoczyło.
Odpowiadam: bólu dupy nie mam. Nic osobistego. Postanowiłem wyjawić siatkę klonerską, którą udało się wytropić i wytępić z Turetii.
Siatkę klonerską, z którą nie miałam nic wspolnego. Piechota to Piechota. Nic tego nie zmieni, ale o działalności klonerskiej Teodora Zienewskigo nie wiedziałam nic. Nie podejrzewałam nawet łączności między kontami Krzysztofa Roberta i Teodora.
Nigdy nikt nie został "wciągniety" do rodu aby uzyskać głos. "Panoszenie" się trwa już od dawna i jakoś nie widzę Turetii w ruinie. Kartolińscy napędzają ten kraj wbrew temu co pani sobie wyobraża i co chciała by osiągnąć. Znowu wpada pani w samouwielbienie. Widać jakie było podejście do Turetii skoro Króla, który wyciągnął Panią, awansował, obdarował szacunkiem i urzędami nazywa marionetką.
Przykro aż na to patrzeć. Dobrze oboje wiemy jaka jest prawda. Zbieraliście poparcie żeby wasz głos w Radzie w końcu coś znaczył. Pamiętacie dobrze, że każda moja ustawa przechodziła większością głosów. Napędzają kraj? Chyba postami z kościoła. Gdyby nie one to byście ledwo dychrali. Skoro więc Kartolińscy napędzają kraj, to dlaczego nie zrobicie monarchii dziedzicznej? Tak wtedy ten kraj napędzicie, że aż go zapędzie do stanu agonalnego. Ponownie powtarzam, że to nie żadne samouwielbienie, a podkreślenie mojej jakże istotnej roli na losy Turetii. Nie upominam się o żadne pomniki i kulty elżbietańskie, ale o szacunek do mojej pracy jaką wykonałam i z której wy teraz korzystacie. Na wszystkie tytuły sama sobie zasłużyłam. Szacunek większości (poza Kartolińskimi oczywiście) zdobyłam sama i nikt mi w tym nie pomagał.
Nie prawda! Odeszła Pani z Turetii gdy ojciec popełnił samobójstwo po wykryciu jego klonów. Odeszła Pani by nie publikować informacji o pani działalności zagranicą? Czy nie taka była wasza umowa z Królem Kazimierzem Sakowiczem?
Na moje odejście złożyło się wiele czynników. To był jeden z nich. W trakcie gdy odchodziłam, podzieliłam się z panem Kazimierzem bo sam o to prosił, a jako, że moje działanie to żadne przestępstwo uznałam, że mu opowiem. Nie była to żadna umowa. Poprosiłam go o dyskrecję, ale wiedziałam, że pewnego dnia to od niego wyjdzie.
Nikt nie zamierza wytaczać procesów. Nie popełniła Pani żadnego przestępstwa. Rod Zienewskich i tak jest już spalony w Turetii a groźby przybycia incognito pod innymi personaliami tylko to potwierdzają. Proces mógłby się odbyć za namawianie obywateli do porzucenia Turetii ale chyba szkoda na to czasu.
Jednak nie popełniłam? Do niedawna uważał pan, że jestem klonerem. Nikt nie zamierzał tego rodu reaktywować. Groźby przybycia incognito? W rozmowie z Panem Kazimierzem napisałam, że może kiedyś tu jeszcze przybędę. Poza tym napisał, iż wiedział od początku, że nie jest to moje pierwsze konto.
Napisałem wcześniej, że publikuje siatkę powiązań osób które były związane z Turetią. Proszę się nie bać. Nie będę publikował pod jakimi personaliami działa Pani poza Vaaralandem.
Oh... Niestety muszę pana rozczarować. Z oddzielnymi postaciami nie wychodziłam poza Vaarland. Nie licząc państw, w których próbowałam nawiązać dla Turetii stosunki międzynarodowe. No, ale proszę z chęcią zobaczę jakie jeszcze postacie sobie pan wymyśli i chociaż na pewno nic nie znajdzie to się z chęcią pośmieję.