Droga Hrabino, bardzo cieszę, że Pani powróciła choć na chwilę do Turetii. Martwią mnie jedynie powody, dla jakich zaszczyciła nas Hrabina swoją obecnością. Wyciąganie tego typu tematów nikomu nie służy. Nikt na tym nie skorzysta a stracą wszyscy.
Nie będę jednak komentował rewelacyjnych wieści jakie opublikował tu Stanisław Kartoliński. Mało mnie to interesuje i obchodzi kto w jakim kraju pod jakim nazwiskiem i co robi.
Chciałbym jedynie zapewnić, że wszystkie rozmowy prywatne które prowadziłem pozostały prywatne. Nigdy nie złamałem danego słowa. Nigdy nie przekazywałem informacji, które otrzymałem w drodze prywatnej. Czytając całą wiadomość mam nieodparte wrażenie, że Stanisław Kartoliński strzela swoimi przypuszczeniami na ślepo a Hrabina Zienewska daje się ciągnąć za język.
Kadencję moich rządów każdy ocenia inaczej. Osobiście starałem się wsłuchać w głos narodu i przerzucić jak najwięcej obowiązków i tworzenia prawa na Radę Narodową. Myślałem że taka jest wola mieszkańców Turetii. Chciałem wspólnego działania. Nie potrzebne mi było pokazywanie swojej siły jako Króla. Dawałem szansę innym i angażowałem do pracy. Jedni zaangażowali się bardziej, drudzy mniej. Z perspektywy czasu Hrabina Zienewska oceniła, że byłem tylko marionetką i okazuje mi brak szacunku pomimo, że ja nigdy nie straciłem go dla niej.
Powiem też wprost: byłem nieaktywny podczas panowania. Przepraszałem za to i przeproszę raz jeszcze : PRZEPRASZAM.