Turetio, Ojczyzno moja! ty jesteś jak zdrowie;
Ile cię trzeba cenić, ten tylko się dowie,
Kto cię stracił. Dziś piękność twą w całej ozdobie
Widzę i opisuję, bo tęsknię po tobie.
Tak wypadało rozpocząć moje, krótkie przemówienie. Oto Ja, Stanisław Kartoliński we własnej osobie. Powróciłem do Turetii za namową Jana Kartolińskiego i Kazimierza Sakowicza. Dziękuję wam obu za wysyłanie mi wiadomości prywatnych, które spamowały powiadomieniami na mojej skrzynce pocztowej. Do tych wiadomości jeszcze się odniosę.
Nie mam obowiązku ale czuję, że napisać muszę słów kilka o mojej nieobecności. Ostatnie tygodnie mojego pobytu w Turetii to kompletny zastój i marazm. Próbując utrzymać aktywność państwową, kościelną, gospodarczą i finansową kraju zorientowałem się, że wszyscy i tak mają za nic moją pracę. Do tego doszły głosy jakobym wszystko robił jedynie dla stukania postów na liczniku. Już wtedy padły słowa od kilku obywateli, które przesądziły o mojej nieobecności. Na dodatek sprawy w świecie prawdziwym również ułatwiły mi podjąć decyzję. Nie było mi żal, nie będę tego ukrywał.
Jak mogliśmy zobaczyć, wraz z moim odejściem Turetia upadła. To pokazało tylko jak duży ciężar został na mnie nałożony i ogrom obowiązków. Szczęściem Kazimierz Sakowicz postanowił wskrzesić Turetie i jeszcze raz spróbować coś zrobić. Kłaniam się nisko i gratuluję ożywienie kraju oraz wygranej elekcji.
Nowy początek Turetii to nowy porządek prawny. Przeczytałem dokładnie jakie zmiany zostały wprowadzone i jakie zmiany są w planach. Sceptycznie odnoszę się do zmian w Konstytucji i głównych ustawach. Nowe prawa nie są dostosowane do naszego kraju. Zamiast ustanawiać prawo dla Turetii, nagina się nasz kraj pod prawo. Jestem zaskoczony tym jak Król Sakowicz po założeniu korony ograbił się z praw i przywilejów. Ustawa o gospodarce to plagiat ustawy z Skarlandu gdzie dzisiaj debatuje się o wadliwości tego systemu. Król Sakowicz zrezygnował z opracowanego kiedyś rozwiązania dla niepewnego i chwiejnego projektu.
W Turetii pojawili się nowi mieszkańcy. Niektórzy tak jak Pani Zienewska zaczynają budować pozycję na oczernianiu mnie. Cała wina wylądowała na moich barkach. Stałem się kozłem ofiarnym tylko dlatego, że byłem nieobecny. Król Sakowicz jawi się jako ten który ratuje Turetie. Zapomniał JKM kto pierwszy opuścił nasz kraj.
Jak wspomniałem na wstępie, pisaliście do mnie, bym powrócił. Przeczytałem wiele dobrych słów. Niestety były też słowa niecenzuralne i pełne nieuzasadnionej agresji. Mikołaj Teodor Zienewski tak bardzo włączył się w reanimację państwa, że postanowił naubliżać mi w prywatnej korespondencji. Co miał na celu? Jaki był motyw? Nie interesuje mnie to. Dla mnie Mikołaju jesteś skończony. Nie potrafisz żyć w zgodzie w tak niewielkiej społeczności jaką jest Turetia to odejdź.
Zastanawiacie się pewnie czy wróciłem do Turetii czy tylko tak sobie piszę. Wróciłem! Nadal jestem hrabią Sołucka i nadal mam pewne zobowiązania. Nie mam określonych planów na przyszłość. Wszystko wyklaruje się w przyszłości.
/-/ Stanisław Kartoliński.